piątek, 11 września 2015

Kawa - niezwykły dar natury. Moje sposoby na jej zaparzenie.

Jestem smakoszem kawy. A wręcz ją uwielbiam. Dlatego postanowiłam pokazać Wam w jaki sposób sobie ją przygotowuję. Bo to wbrew pozorom nie taka prosta sprawa.

Kawę piję od wielu lat. Niestety kiedyś nie przywiązywałam wagi do jej jakości i sposobu przygotowania. Z biegiem czasu to się zmieniło. Dawniej liczyła się dla mnie ilość, najlepiej od razu taki półlitrowy kubek... Teraz zadowala mnie filiżanka, bo przecież kawą należy się delektować, a nie gasić pragnienie (od tego mam wodę). Takie ogromne ilości (wypijałam kilka takich wielkich kaw dziennie) na pewno nie działały korzystnie na moje zdrowie, zwłaszcza na serce.


Piję tylko świeżo paloną kawę, którą mielę bezpośrednio przed przygotowaniem. Nie uznaję czegoś takiego jak "kawa rozpuszczalna". Nie wiem czy to coś miało w ogóle styczność z prawdziwą kawą, i co tam właściwie "siedzi". Znam jednak osoby, które piją tylko taką. Nie będę ich pouczać, każdy sam sobie przecież decyduje co warto pić.

Przejdę teraz do przygotowania. Jak już napisałam najpierw w obroty wchodzi młynek. Następnie zmieloną kawkę należy zaparzyć. I nie polega to na zalaniu kawy w kubku gorącą wodą. Można to zrobić lepiej, przy użyciu odpowiedniego sprzętu. Ja używam starej 30-letniej kawiarki lub tygielka. Zastanawiałam się nad zakupem ekspresu do kawy, jednak kiedy się okazało się, że te które spełniają moje wymagania kosztują po kilka tysięcy złotych, postanowiłam się wstrzymać. Nie widzę sensu w kupnie tańszego, który nie ma odpowiednich funkcji i jakości. Bo albo kupię taki, który mnie zadowala, albo nie kupię wcale.

Przygotowanie w kawiarce. Do kawiarki świeżo paloną kawkę mielimy nie za drobno i nie za grubo. Wiem, że to dość ogólnie powiedziane, ale trzeba to po prostu wyczuć. Zbyt drobno zmielona robi się gorzka, bo woda zbyt długo się przesącza. Zaczynamy od napełnienia zbiorniczka wodą (troszkę poniżej zaworka). Następnie nakładamy kawę na sitko, wyrównujemy ją (nie ubijamy) i oczyszczamy brzegi sitka. Zakręcamy kawiarkę i wstawiamy na średni ogień. Po 3-4 minutach kawa zaczyna się przesączać, następnie gdy usłyszymy odgłos bulgotania zdejmujemy kawiarkę z gazu. Aby nam kawka nie "zgorzkniała" od razu przelewamy ją do filiżanki:)



Przygotowanie w tygielku (po turecku). W tygielku parzymy kawę drobno mieloną. Ja mam dwa - na jedną filiżankę lub na dwie filiżanki kawy. Najpierw wlewamy do tygielka zimną wodę, następnie wsypujemy kawkę (1 łyżeczka na 1 filiżankę) i opcjonalnie kardamon i cukier. Ja nigdy nie słodzę kawy, po prostu słodka mi nie smakuje. Jeśli ktoś jednak musi słodzić to właśnie musi pamiętać żeby dodać cukier przed zaparzeniem, bo posłodzenie po zaparzeniu całkowicie zmienia smak kawy.
Wstawiamy tygielek na mały ogień i gotujemy tak długo aż zacznie się pienić. Zalewamy 1/3 filiżanki i resztę wstawiamy ponownie, do następnego spienienia. Gdy kawa idzie do góry, zdejmujemy z ognia i przelewamy całość do filiżanki. Uwaga - kawki trzeba pilnować bo może wykipieć. Po opadnięciu fusów, kawka jest gotowa do wypicia:)
W ostatnim czasie mam przyjemność pić kawę prosto z Grecji, którą znajoma przysłała mi w prezencie. Muszę jeszcze wypróbować jak prawdziwa turecka kawa smakuje w takim wykonaniu.

Czasami, jak najdzie mnie ochota, dodaję do kawki spienione mleko. Ale generalnie piję kawę czarną bez cukru. Odchudzam się, ale to nie dla tego nie używam cukru. Słodka kawa mi po prostu nigdy nie smakowała.




Tak przygotowana kawka to dla mnie czysta rozkosz smaku. A wy jaką kawkę lubicie?

12 komentarzy:

  1. Ja też uwielbiam kawę sypaną, tylko taką :-) Spróbuję też tak zaparzyć. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. ja też pije tylko kawę sypaną ... Ale poprostu zalewam ją wrzątkiem ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Kawe też bardzo lubie i tez jej potrzebuje ;PPP chętnie kiedyś spróbuje jej po "specjalnym" ;] przygotowaniu przez Ciebie ;> Znajoma z Grecji miała też przysłać coś dla mnie ;PP Ale skoro nie przysłała zadowole się kawką ;PP

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie powiem, bardzo ciekawy i "uczący" post :) osobiście się przyznam, że mój ulubiony sposób na kawę jest dość troszkę kaloryczny, ale jest to mocna, czarna kawa z kostkami lodu i olbrzymią ilością bitej śmietany :D trochę przyjemności się w życiu należy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam jakoś specjalnie nie przepadam za mrożoną kawą;) Ale bita śmietana... własnoręcznie ubita - to jest pyszne. Szkoda tylko, że muszę ograniczać;)

      Usuń
  5. Pewnie ciężko Ci będzie w to uwierzyć, ale nie pije kawy już od jakiś 7 lat. Za to jestem zapalona herbaciarą. Tak samo jak Ty na początku piłam cokolwiek, ale teraz bardzo zwracam uwagę na gatunek herbaty jaki piję:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Herbatę też uwielbiam:) O tym jaką uwielbiam najbardziej, i w ogóle o herbacie napiszę kiedy indziej:) Pozdrawiam

      Usuń
  6. Kawę piję bardzo różną, ale jedno jest pewne: z mlekiem i na slodko (jednak nie "cukrzę", uzywam slodzika). Powodzenia w zmianach, warto dążyć do celu! ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Do takiej kawy nic innego jak mleczna kanapka Monte Snack

    OdpowiedzUsuń
  8. Podobno ludzie dzielą się na mądrych i tych co słodzą kawę.
    Hmm... Coś w tym jest.
    Ja też słodziłem.
    Po prostu słodziłem i zalewałem mlekiem kiepskiej jakości, starą kawę - odpad z niemieckich czy włoskich palarni, który wietrzeje na półkach w polskich marketach, po to żeby zabić cukrem podły smak czegoś, co nie powinno stać na półce z kawą. Głupi byłem i już.
    Dopóki nie spróbowałem świeżo wypalanych kaw prosto z małej palarni kawy. Mielonych osobiście tak jak robi to Ewelajna - przed zaparzaniem. Cukier nie będzie potrzebny.

    Dziwi mnie popularność tzw. kawy sypanej, kupowanej już zmielonej. To się ma do kawy tak jak bułka tarta do świeżego chleba. Wiecie co tam jest zmielone?
    Poczytajcie sobie w Googlu co to jest świeża kawa, zamówcie przez internet lub w pobliskiej małej palarni - koniecznie w ziarenkach a potem spróbujcie sposobów na zaparzanie, które opisała Ewelajna.
    Potrzebny jest dobry młynek żarnowy - nie warto na nim oszczędzać a reszta gadżetów jest tania. Warto też spróbować zaparzacza do kawy - tzw praski francuskiej, dripa lub chemexu.

    Ewelajno, daruj sobie ten ekspres automatyczny, chyba że faktycznie masz ponad 5 tys zł.
    Lepiej kup dobry młynek - nawet taki za 1 tys zł (choć wystarczy od 350,-zł) a jak będziesz miała ochotę na eksperymentowanie z espresso i włoskimi metodami jego podawania (cappuccino, latte itp..) to dokupisz sobie ekspres kolbowy za 1-tys zł. lub bardziej dizajnerski i 2x droższy (byle ciężki). Nie będzie co prawda miał budzika i po zrobieniu kawy nie zaśpiewa Ci " Ciao, ciao Bambina..." ale się nie popsuje i zrobi Ci (zrobisz nim) fajne espresso. Mleczko spienisz praską francuską lub takim helikopterkiem z IKEI za 5,-zł.
    I nie wracaj do kawy sypanej czy rozpuszczalnej. Wszystko co świeże i naturalne jest zawsze lepsze niż stare czy chemicznie przetworzone. Kawa nie jest tutaj wyjątkiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie mielę sobie kawkę, ale jeśli będę koniecznie sobie chciała ułatwić to i tak zainwestuję w porządny ekspres:)

      Usuń

Kochani bardzo mnie cieszy, że zostawiacie po sobie ślad w postaci komentarzy i dziękuję za to. Jednakże pamiętajcie, że komentarze: wulgarne, hejterskie, w jakiś sposób niestosowne lub zawierające linki reklamujące Wasze strony będą kasowane.